niedziela, 21 grudnia 2014

Najlepsza muzyka na święta.


Święta to trudny czas. Sklepy oblegane są przez tłumy dzikich ludzi dzikie tłumy, którzy nie wiadomo skąd mają nagle tak dużo wolnego czasu i mogą okupować wszelkie możliwe sklepy, bazary, stoiska. A przecież prezenty trzeba wybrać, przemyśleć, bo trzeci krawat z rzędu to nie najlepsza propozycja, a potem jeszcze tylko kupić, odebrać, zapakować, wręczyć, żeby usłyszeć, że kolor to nie do końca ten. Wypadałoby odgruzować mieszkanie, czyli przeprowadzić tzw. świąteczne porządki, bo w święta brud przeszkadza potrójnie. Nie wspominam już o przygotowaniu posiłków, które poprzedzają zakupy spożywcze (i znowu ci ludzie...) i tachanie ton żywności na linii sklep - dom. Gdzieś w międzyczasie dochodzi do złorzeczeń, rękoczynów i serii załamań nerwowych, ale kiedy uda się już przebrnąć przez to piekielne morze upierdliwych drobiazgów, to w końcu można chłonąć atmosferę świąt i odpocząć. Podobno.

W Radiowej Trójce katują Karpia, do tego z każdej strony atakuje Wham! z Last Chrismtas i Mariah Carey i jej All I Want For Christmas Is You, a ostatnio jeszcze Ewelina Lisowska obniża ceny. Panie Premierze, jak żyć?! Przybywam z odsieczą! Przed wami przegląd najciekawszych post-rockowych (no prawie!), świątecznych utworów.

Blueneck to nie tylko zespół, który zachwycił mnie tegorocznym krążkiem King Nine, ale to także formacja, która lubi udostępniać utwory specjalne. Od kilku lat w okresie świątecznym wypuszczają do obiegu własne interpretacje doskonale znanych kompozycji, które nieoczekiwanie potrafią zaskoczyć oryginalnym brzmieniem. W tym roku poszli o krok do przodu i kilka z tych utworów udostępnili w postaci świątecznej EP: Night of the Meek.



Równie duże dokonania w świątecznych utworach ma formacja I Like Trains. Przede wszystkim wydali jedną z dwóch znanych mi wersji Last Christmas, który da się słuchać z czystym sumieniem i bez poczucia wstydu, czy zażenowania. Dodatkowo w 2008 roku wydali The Christmas Tree EP, czyli piękną i nieoczywistą historię o świętach. 23 listopada 1912 roku podczas gwałtownej burzy na Jeziorze Michigan zatonął żaglowiec Rouse Simons. Statek poszedł na dno z całym ładunkiem choinek, które przewoził do Chicago. Wydawnictwo liczy sobie pięć kompozycji. Pierwsza z nich i zarazem tytułowa, traktuje o Rouse Simons, nazwy trzech kolejnych utworów odpowiadają nazwom pozostałych okrętów, które zatonęły podczas tej samej burzy (South Shore, Two Brothers, Three Sisters), a ostatni z nich - Friday, Everybody Goodbye, to zdanie otwierające list kapitana Rouse Simons, który w butelce został wyrzucony za burtę.


Pokaźne ilości świątecznych kompozycji stworzyła także grupa Low. W 1999 roku światło dzienne ujrzała EP zatytułowana po prostu Christmas. Na albumie znalazły się popularne za wielką wodą utwory świąteczne, a wśród nich m.in. Silent Night i A Little Drummer Boy. Wszystkie z kompozycji nabrały całkiem innego wydźwięku, tak bardzo charakterystycznego dla twórczości Low. Trudno się nie zasłuchać i nie zachwycić.


W paczce muzycznych, świątecznych łakoci skoligaconych z post-rockiem nie mogło zabraknąć hałasów generowanych przez skład 65daysofstatic. Szczególne (hałaśliwe) wrażenie robi utwór I'm Dreaming of a White Noise Christmas, który nie doczekał się oficjalnej premiery ze względu zbyt niską jakość materiału. Materiał został upchnięty w wydawnictwie DVD, zatytułowanym Volume 3: The Kids Have Eyes.


W takim zestawieniu nie mogło też zabraknąć bardziej klasycznych dla post-rocka rozwiązań. Właśnie takie dźwięki wygenerował Mogwai w utworze Christmas Steps. Na wydawnictwach tej grupy wspomniana kompozycja ukazywała się dwukrotnie. Po raz pierwszy w 1998 roku pod nazwą Xmas Steps przy okazji EP No Education = No Future (Fuck the Curfew) i rok później, w swojej ostatecznej wersji na albumie Come On Die Young. W tym samym roku na koncie Mogwai pojawił się utwór Christmas Song.


Nie sposób też nie wspomnieć o Sigur Rós. Zawsze miałem ogromny problem ze sklasyfikowaniem ich twórczości jako post-rock, ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że kompozycja Eg fæ jolagj (I'll Get A Christmas Present) pasuje tu idealnie. Jest to interpretacja jednej z islandzkich, świątecznych piosenek, która została zarejestrowana w 1999 roku podczas jednego z koncertów Jonsiego i spółki. Niestety kompozycja nie doczekała się późniejszej publikacji w lepszej jakości. Utwór można pobrać ze strony zespołu.


Skoro zawędrowaliśmy już na Islandię, to trzeba przypomnieć, że nie samym post-rockiem człowiek żyje, a można to zrobić za sprawą projektu múm, który w 2011 roku wydał EP: Gleðileg Jól (Merry Christmas). Materiał to tradycyjne islandzkie utwory świąteczne w nieco innej wersji. Delikatne kompozycje skąpane są w ambientowy wynurzeniach.


Utworem, który doczekał się największej ilości odtworzeń, przeróbek i interpretacji jest Silent Night. Swoją wersję nagrały wymienione wcześniej Low i Blueneck, ale warto wspomnieć o jeszcze dwóch wariacjach na ten temat, które cieszą moją muzyczną duszę. Pierwszą z nich jest propozycja od Sleep Party People. Jesteście w stanie wyobrazić sobie Cichą Noc odegraną i wyśpiewaną po przepuszczeniu wszelakich dźwięków przez tonę efektów? Już nie musicie, bo duńskie króliki zrobiły to za was. Druga to urokliwa wersja projektu Gregor Samsa, w której rozmyte przestrzenie pięknie przeplatają się z damsko-męskim duetem wokalnym.


Kolejną kompozycją, która doczekała się kilku wersji jest Walking In The Air. Utwór pochodzi z wydanego w 1982 roku brytyjskiego filmu animowanego Snowman (Bałwanek). Autorem ścieżki dźwiękowej do wspomnianej animacji jest Howard Blake, a przerobić ją postanowili m.in. muzycy Oceansize i Rest.


Swoje świąteczne propozycje nagrywały też inne zespoły. W podsumowującej wyliczance warto wspomnieć chociażby o Explosions in the Sky i utworze Christmas Dance, De Portables i ich A Postrock Christmas, The American Dollar - War On Christmas, a także kilku innych tworach, które znajdziecie w zbiorczej playliście, w której czai się m.in. withyouathome i kolejna znośna wersja Last Christmas.


Nie byłbym sobą, gdybym nie wspomniał także o kilku mocniejszych brzmieniach. W kontekście świąt zwyczajnie trzeba sięgnąć po propozycje od Justina Broadrick, który jako Jesu w 2010 roku wydał Christmas EP. Wydawnictwo złożone jest z utworu podstawowego, zatytułowanego po prostu Christmas oraz trzech remiksach tego samego utworu. W 2012 roku krążek doczekał się zremasterowanej wersji. Warto jednak pamiętać, że na krążku Ascension pojawiła się kompozycja December, która choć nie jest typowo świątecznym numerem, jak najbardziej pasuje do zestawienia.


Ostatnim projektem, który postanowiłem opisać nieco szerzej w kontekście świątecznych utworów jest Old Man Gloom. W 2004 roku na koncie tego projektu pojawił się album Christmas. To pełnowymiarowe wydawnictwo liczy sobie aż trzynaście kompozycji, ale wśród nich szczególnie warto uwypuklić utwór Christmas Eve zbudowany z trzech zasadniczych części. Poniżej wersja, która uwzględnia część pierwszą i drugą.


Ojeju! Tego wszystkiego jest za dużo i nie chce mi się klikać we wszystkie linki! Spokojnie, wystarczy kliknąć poniżej.